niedziela, 30 stycznia 2011

Z dzienniczka Bakłarzana Podróżnika- wpis nr 13

Jedliśmy sobie właśnie cukinię, a Szaleniec ciągle zadawał Ogórkowi pytania dotyczące jego świata. W końcu jednak zmienił temat:
- Zastanawiam się właśnie, jak wrócimy do Rzeszowa. Stąd jeszcze koło 60 km. Masz jakiś pomysł?
- Hmm... gdzieś tu podobno płynie rzeka, kończy się w Wałbrzychu. Stamtąd już niedaleko. Możnaby wziąć jakąś łódkę, czy coś...
- No, dobra myśl!- krzyknąłem- gdzie ona tak właściwie jest?
- Musimy poszukać.
Zaczęliśmy poszukiwania. Udało się dość szybko, rzeka była za skałą.
- Ciekaw jestem, czy znajdziemy coś do pływania - powiedziałem- o, ponton! Szkoda, że nie nasz.
- To chyba nie najlepsze wyjście...- powiedział Bakłarzan Szaleniec, ale urwał, bo przyszedł jakiś Bakłarzan.
- Witam, pewnie chcielibyście to pożyczyć?- odezwał się.
- Tttak... musimy dotrzeć do Rzeszowa. Poszukujemy jakiegoś środku transportu.
- Aha... a oddacie ponton?
- Nie no coś ty, nie będziemy wracać... znaczy, możemy je zostawić w Wałbrzychu- powiedział Szaleniec.
- Zgłupiałeś?!!- wrzasnął wkurzony Bakłarzan- w każdej chwili może ktoś ukraść. Nie będę pożyczać takim głupcom, zepsują go pewnie. Do widzenia- i odszedł.
- Wtopa! Musiałeś nagadać takich głupstw!- zdenerwowałem się- wszystko na marne!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz